DUMBLEDORE z MILO – magiczna łyżka

dlutapl-dumbledore-z-milo

Zasadniczo jestem rzeźbiarzem odwrotnym. Co to właściwie za fucha? Zrozumiałe jest, że drewno bierze się miękkie, obrabia dłutami i wspiera się nożem. Ja biorę twarde drewno i dłubię nożami, a dłut używam do pomocy (niemal jak mistrz mój, Giles Newman – następnym razem mu dorównam!). Wytwarzam rzeczy małe, mówię sobie, więc imadło większość by zjadło i gdzie bym wbił dłuto? A może zwyczajnie nie umiem ich naostrzyć; dość że tak się nauczyłem i życie mija mi przy nożu.

Tutaj jednak podejmuję trud wytworzenia największego, w sensie przestrzennym, z moich dotychczasowych wytworów – siedemnastocentymetrowej łyżki. Wprawdzie niezupełnie miłości, jednak postarałem się, by jej temat był możliwe magiczny; a cóż jest najmagiczniejszego w świecie? Siadam, szkicuję (rysownikiem też jestem odwrotnym: najpierw rysuję, a potem – kiedyś – nauczę się to robić) i… jest! Oto plan na dziś – Dumbledore z Milo.

dlutapl-dumbledore-z-milo-gandalf-szkic
Dumbledore z Milo.
Cóż za płaski profil!

Podobieństwo nie ma znaczenia – osiągnę je przy wykańczaniu (jestem bardzo pewny siebie, doskonale prowadzę jednoosobowy zespół i nie noszę rękawic ochronnych, potencjalny pracodawco).

PIERWSZE KROKI

Mało elegancko, ale pamiętamy że ten mały kawałek jabłoni to twardy orzech! Wycinam kontur hogwarckiego dyrektora wyrzynarką (przepraszam, mistrzu Gilesie! Sam wiesz najlepiej, że z sześciuset godzin, które spędzasz nad łyżką, połowę czasu tracisz na ociosanie konturu), w którym to czasie po raz kolejny wyobrażam sobie znak przed moim warsztatem przyszłości: zakaz używania tępych narzędzi. Ale to w przyszłości, a na razie jakoś trzeba to wyciąć.
Jaki jest plan? Od czego zacząć to dzieło? Pani Lora Irish mówi: od komory łyżki. Bobby Duke mówi: po prostu zacząć. Posłucham obojga (to nie jest obietnica w sensie prawnym; oznaczmy to oświadczenie symbolem * – może się jeszcze przydać!).

dlutapl-dumbledore-z-milo-jablon
Jabłoń, z której byłem zerwałem drewno.

NOŻE

Mistrz używa Mory 120, więc oczywiście ja też taki mam. Ponieważ jednak nie umiem się nim efektywnie posługiwać (nie uwierzycie jak okaleczyłem tego twardziela! Końcówkę odłamałem!) Większość prac dokonuję innym z kolekcji – perfekcyjnym Narexem numer jeden (jemu też ułamałem końcówkę, nazwijcie mnie wandalem! A pani o irlandzkim nazwisku przestrzegała: nóż nie jest dłutem, nie podważajcie nim włókien [jasne, wie pani co!] Moim jednak zdaniem teraz dopiero, po przeostrzeniu szpica na skośny, jego funkcjonalność sięgnęła granic konstrukcyjnych – może dodatkowo podcinać jak płaskie dłuto – polecam wszystkim użytkownikom tego cuda ergonomii!). Na tym to poprzestałem, taki ze mnie minimalista (w te dni).

MAGICZNE ZNACZENIA

No dobrze, może wyjaśnię poganom co takiego widać na moim szkicu; przy okazji reszta też się dowie, bo może być, że nie widać. Poniżej Albusa Dumbledore’a znajduje się symbol Insygniów Śmierci (odsyłam do baśni barda Beedle’a) złożony z trzech skomplikowanych figur: trójkąta (w tej
roli peleryna niewidka), okręgu (tu kamień wskrzeszania) i pogrubionego odcinka (którym jest w rzeczywistości różdżka wykonana z czarnego bzu, a na filmie dla efektu pomalowana na czarno). Chciałbym, żeby peleryna okalała kamień – komorę – a różdżka winna gdzieś tam zwieńczać kończyny dolne Dumbledore’a (tak jakby był Patronusem)*. Noże w dłoń!

dlutapl-dumbledore-z-milo-pierwsze-kroki
Pierwsze kroki wśród nóg Dumbledore’a. Cóż to za tajemnicza pralka wieńczy łydki jego?

Świetnie, wyszło dokładnie inaczej (lepiej) niż planowałem! Przy okazji musiałem obniżyć nogi i gołe łydki wyszły na jaw. Pojawiła się też jakaś kołnierzowa klamerka i szkic uległ zmianie (mówicie: nikomu nie można ufać! Ja odpowiadam: plan nie może być sztywny – sztywny jest dyrektor Hogwartu i to wystarczy).

DOBÓR DREWNA

To pierwszy raz, kiedy pracuję w jabłoni; wiele moich rzeźb to pierwsze razy i zawsze chętnie ich szukam. Dobrze jest trzymać w ręce znane drewno i ma to masę zalet, jednak odwrotny rzeźbiarz nie może ulegać takim oczywistym nawykom (to dygresja, ale dygresje są integralną częścią każdego procesu twórczego – nie da się przecież myśleć o ćwierćlitrowym kawałku drewna przez te sześćset godzin [ktoś tu koloryzuje]; chociaż Pirsig rzekłby coś innego [dygresja w dygresji – to również zupełnie normalne.], być może zaleciłby parę godzin z wędką dla odzyskania męstwa i utraconego kontaktu z Jakością..).

Zasadniczo drewno można podzielić użytecznie na trzy grupy, zależnie od budowy:

  • o porach ułożonych pierścieniowo,
  • o porach rozproszonych
  • i tak pomiędzy

Wystarczy dobra lupa, by nabrać pewności, patrząc od czoła na ściętą dobrym, ostrym nożem powierzchnię. Kiedy pory są pierścieniowe, jak w dębie czy wiązie, detale są piekłem: porowata tkanka wykrusza się, toteż wydaje się lepszym wyjściem korzystanie z drewna pozostałych grup, gdzie znajdzie się i lipa, i czereśnia, klon i – moja jabłoń. Te gatunki są bardziej przewidywalne i jednorodne w odczuciu, co jest wspaniałym przymiotem, jednak w moim odczuciu mniej wybaczającym: draśnięcia, nacięcia wbrew biegowi włókien, czy przypadkowe uszczerbki są mocno eksponowane i trudno się ich pozbyć nie uszkadzając rzeźby. Kusi, żeby pozbyć się rzeźby, ale to niczego nie rozwiązuje, jeśli tylko nie wylecą z nią razem noże (ale nie wylecą). Ta preambuła jest nieprzypadkowa i prowadzi bezpośrednio do twarzy wielkiego dyrektora – zobaczcie tylko jak nieładnie odstają włoski, pamiętając, że jest to winą drewna, a nie rzeźbiarza! Oczywiście w finalnej wersji spodziewam się ich pozbyć*.

dlutapl-dumbledore-z-milo-wloski
Włoski wystające z brody dyrektorowi. A fuj!

Dumbledore znany jest z tego, że czaruje, ma okulary, i chodzi w todze; ponieważ jednak nie uwzględniłem pierwszych dwóch elementów, płaszcz wydaje się być w porządku. Pozwalając zaciekłym fanom spekulować na temat jego zarostu i tak mocno się narażam. Oto zarys jego, a także zmiana oświetlenia i środowiska – ileż można psuć oczy nocami?

dlutapl-dumbledore-z-milo
Zarys jego i grozę budząca sprawa.
dlutapl-dumbledore-z-milo-rzezba
Malarzu Dumbledorette, gdzież twa la palette?

Na brodę drwala! Byle nie uciąć sobie włosów!

NIECH TO, SĘK!

Smutek przebija z jego oczu (a raczej przebijałby, gdyby je miał…, ale spokojnie, wszystko w swoim czasie!* [a przynajmniej miejmy wspólną nadzieję, to nie tylko pierwszy płaszcz, ale też pierwszy człowiek, którego ulepią ręce moje..]). Tymczasem warto spojrzeć na tyły , bowiem w ruch puściłem szybkoskrawający moraknife.

dlutapl-dumbledore-z-milo-tyl
Dyrektora wdzięki przed zabiegiem.

Dobry Ulissesie! Na cóż ten podstęp? Czemu przebrał się on za Gandalfinę? Gdybym nie był twórcą tego nieszczęśnika, powiedziałbym, że z tyłu brakujących żeber można wygenerować więcej niż jedną przeciwną płeć towarzyszki życia! Ale co to przykuwa uwagę moją? Między nowopowstałymi fałdkami pojawia się nieposkromiony wróg rzeźbiarzy – sęk. Albusie, ależ ten płaszcz trzeba będzie zaszyć!

dlutapl-dumbledore-z-milo-sek
Też i magiczne płaszcze pękają…

Noże raz radzą sobie z nim bez trudności, innym razem wcinają się w miękką tkankę. Odwrotny rzeźbiarz chciałby mieć cały materiał pokryty sę… nie, to nie jest prawda. Dobrze, że jest tylko jeden.

Tutaj, korzystając z okazji, chciałbym pozdrowić serdecznie ciocię Izę,
ciocię Zosię i ciotunię Basię, bardzo bardzo dużo zdrowia, drogie panie!

Zobaczmy co to wykroiło się w międzyczasie, rzućmy to na bordem barwioną sklejkę bukową z wbitym gwoździem; pokrycie – Domalux Silver do podłóg, połysk, bez żadnej polerki, ani to gładkie ani miłe w dotyku.

dlutapl-dumbledore-z-milo-rzezba
Aktualny stan rzeczy. Palce nie są integralną częścią rzeźby.

CZAS NA STRZYŻENIE

Ponieważ zaczęło to przypominać człowieka, należy traktować go bardziej po ludzku, nieprawdaż? Zapraszam zatem do golibrody, dyrektorze. Na koszt firmy produkującej miotły. Wszystko to sprawia nieoceniony Narex numer jeden (najlepszy bolid na torze).

dlutapl-dumbledore-z-milo-fryzura
Czyż nie wygląda na wypełnionego ukontentowaniem? Tak patrzy w dal…
(będzie patrzył, niech tylko nie zapomnę o tych czarnych oczętach!)

Nóż ponownie w dłoń. Ostatni wystający element nadaje mu nieco pirackie nuty i choć mógłbym go przezwać Dumblehookiem, spóźniłem się dobry tydzień. Piracie niedoszły! Jakżebyś poradził sobie bez rąk, z nogami w betonie, a oczy twe opasane oba przepaską…?

dlutapl-dumbledore-z-milo-czapka
Nowa czapa cesarza.

Widzicie dalej Jacka Sparrowa w wieku podeszłym? Żywię takie oto oczekiwanie: autor coś z tym zrobi.

dlutapl-dumbledore-z-milo-twarz
Albus Magik, absolwent studiów magisterskich na kierunku fizyka.

Tymczasem jednak, ażeby wrócić na prawą drogę obranego tematu, warto może uciec się do kilku jeszcze informacji na temat jabłoni. Nie doceniamy tego woniejącego drewna! Tymczasem w testach twardości (wgniatanie kuli o zadanych wymiarach) wypada pierwiastek z dwa raza lepiej niż dąb, przy czym jest nieco mniej od niego elastyczna, ale ponad 20% gęstsza. Podobnie jak u klonu czy czereśni, widoczne są (choć słabo) na powierzchni radialnej piegi promieni, a sam kolor, soczysty bo owocowy, przecina nieraz ciemniejsze pasmo. Łatwo się przypala podczas obrabiania maszynowego.. ., maszynowego? Spójrzcie no na płaszcz Dumbledore’a! Czyż on aż nie prosi się o wdrążenie od nóg strony? Nie istnieje chyba dłuto ani nóż zdolny to wyciąć (popraw, mistrzu Newman? Jakże niby wycinasz swoje róże?), toteż uciekam się do podstępu.. nazwijmy tę multiszlifierkę dremelem, tak jak szlifierki kątowe nazywa się boschami, choć Bosch wyprodukował może co czterdziestą drugą. Można nią (podobno naprawdę) zrobić wszystko, a sieć pełna jest ryb milczących o filmach, na których pierwsze dziesięć minut poświęca się na studium nieprawidłowej postawy biedaka pokrytego kurzem, który słyszy bzzz bzzz jeszcze przez kilka dni po milionowym odtworzeniu klipu. Być może niektórzy to lubią, ja –
odwrotnie – stosuję w ostateczności (to mnie trochę powinno rekompensować w oczach mistrza). Sprawdzam okrągłą gałkę ścierną – brak efektu; większą okrągłą gałkę – przypala w istocie; zmniejszam obroty – gałka niemal hamuje o drewno. Jest też cylindryczny frez, ale – za szeroki. Multiszlifierka o antyprzydatności. Dołączone do zestawu wiertła rozwiązują częściowo sprawę, żelazo trze o nieosłonioną skórę Dumbledore’a; nie krzyczy on jednak z bólu – krzyk drzewa stającego się drewnem słychać było podczas ścinki w promieniu kilometrów. Wiertła nie są jednak opcją idealną, a w połączeniu ze szlifującą gałką osiągam co następuje.

dlutapl-dumbledore-z-milo-
Czyż to nie okropna dziura? Jak autor się z tego wybroni…?

Tak tak, idealnie by było dostać się aż do styku płaszcza z ciałem. To jednak uważam za niemożliwe (proszę o maile, tęgie głowy!) i odpuszczam. Pani Rowling uznała niegdyś teorię o Albusie będącym śmiercią za piękną – widok jego płaszcza od spodu przywodzi zaś na myśl Zasłonę z Departamentu tajemnic, za którą czaił się drugi świat, a zatem wszystko się zgadza. Nie pozwalam Wam wyjrzeć za nią! Z dobrego serca nie pozwalam! Kilka szczegółów dodaję w biegu, ale ponieważ to szczegóły (np. wszystkowidzące oczy dyrektora), nie ma co wspominać.

SZLIF

Podpatrzyłem u mistrza, że nieraz opuszcza on ten etap: jego prace przypominają wtedy siatkę modelu z programu graficznego 3D. On jednak jest mistrzem, a ja jedynie czeladnikiem (którego nie zna nawet), zatem pozwalam sobie wygładzić powierzchnię papierem. Zawsze kiedy rzeźbię zostawiam mnóstwo miejsc, które potem wyszlifuję, a kiedy szlifuję, okazują się tak beznadziejne, że zostawiam je do docięcia nożem. Tak się tępi narzędzia, proszę państwa!

Rozpoczynam odliczanie.. 60, 80, 120.. 150.. 180.. 220.. 300.. start!
Zostawiam jednak kanciaste fragmenty w miejscach trudnodostępnych (dla tzw. klimatu, nie z lenistwa – np. kamień wskrzeszania powinien być przynajmniej chropowaty, skoro już musi być wklęsły), w innych za to korzystam z mojego profesjonalnego pilnika firmy Narex.

dlutapl-dumbledore-z-milo-pilnik
Jak się nie ma, co się lubi…

I oto nadchodzi powoli ten moment, w którym koniecznym jest jakoś to wykończyć. Jabłoń to prawie jak czereśnia (też owocowe), więc sięgam do poradnika wykończeniowego pana Boba, który intrygująco zauważa, że używano tej drugiej w Ameryce jako zamiennika mahoniu (ale to mało istotny fakt dla jabłoni), po czym zaleca jej nie barwić ze względu na plamienie (ciekawe jak z jabłonią) i aby nie uzyskać zbyt ciemnej barwy (jabłoni nie grozi jednak takie ciemnienie z czasem), ewentualnie pozwala użyć nieco toneru między warstwy lacqueru (znaczy się: nitrocelulozowego), ale ja nie chcę mieć Deumbledore’a pokrytego plastikiem. 'Radź sobie sam, człowieku!’ czytam między wierszami i postanawiam uczynić tę łyżkę spożywczą (kto by nie chciał być karmiony przez czarodzieja?: Leci samolocik, hop, do buźki! Leci samolocik… leci.. wingardium leviosa! Otwórz tę paszczękę, berbeciu! Alohomora!), choć pan Bob słusznie zauważa, że zastygnięty plastik (taki, co to już nie wonieje) to po prostu plastik jak każdy inny i nie ma się co bać. Ja jednak lubię dotykać drewna bezpośrednio, a nie lubię czekać trzy doby aż wszystkie warstwy wyschną, by nie zaciągnąć dyrektorowi płaszcza (skoro już i tak ma nieprzepisowy) przy byle dotyku. Wybieram zatem najmilszy mi olej – z orzecha włoskiego – który otwiera serca, umysły, kwas linolowy, oleinowy, alfa-linolowy, witaminy EAK, biotyna, eliminuje wolne rodniki, działa wyszczuplająco (jak każdy znany mi tłuszcz), zapewnia zdrowie i szczęście na długie lata (wierzyć tym encyklopediom zdrowia to posiąść kamień filozoficzny).

Olej z orzecha przyciemnia naturalną barwę drewna i nadaje mu cieplejszy odcień (jeśli tylko nie jest to jasne drewno, ale nie jest). UWAGA: stosować w masce ochronnej! Ileż to zębów połamało się na smakowicie pachnącym drewnie – nie liczę już nawet. Typowo olej nakłada się szmatką i po chwili usuwa się nadmiar. Odwrotny rzeźbiarz nakłada go pędzlem i robi to tak długo, że równie dobrze mógłby zanurzyć obiekt tortury w pojemniku i wyjąć następnego dnia. Ewentualnie, jeśli coś rzeczywiście się nie wchłonie, usuwam chłonącym papierem. Z czasem i tak efekt zblednie, jednak będzie to świetna okazja, żeby znowu otworzyć.. tę.. mmm.. przemiłą butelkę.
Tymczasem jednak przedstawiam efekt finalny; proszę państwa – oto Dumbledore z Milo.

dlutapl-dumbledore-z-milo-rzezba
Tak dużo Dumbledore’a z Milo, że nawet autor ma już nieco dość.
dlutapl-dumbledore-z-milo-rzezba
No dobrze, ale przynajmniej wygląda jak człowiek.
Nikt nie obiecywał wierności rysów, zgodności charakterów!

Scenariusz, który sobie wyobrażam, brzmi tak: tygodniowy camping, namioty, wędrówki, ogniska.. nóż i kawałek drewna. Odłączeni od technologii sięgamy w głąb siebie, obserwujemy tę naturę i próbujemy wyłuskać z niej najlepsze. Przez cały tydzień, w przerwach, kształtujemy drewno w wyjątkową pamiątkę przygody, umieszczając w powstającej łyżce przeżyte chwile. Wspaniale prezentuje się w głowie mojej, półka, na której rodzina zbiera te niepowtarzalne sztućce z kolejnych lat.


Autor: Sowa Piotr Wacław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *